Nieznane rejony Wzgórz Włodzickich

2014.02.23-2W słoneczną, wiosenną niedzielę 23 lutego 2014 r. 17-osobowa grupa członków i sympatyków Koła PTTK im. „Gwarków Noworudzkich” z Nowej Rudy wybrała się na wycieczkę w całkowicie nieznane rejony Wzgórz Włodzickich, czyli obszar, gdzie wzgórza te właściwie się zaczynają. Grupę poprowadził kol. Czesław Dominas.

Wycieczka rozpoczęła się o godzinie 10:00 na stacji Gorzuchów Kłodzki, gdzie część dojechała szynobusem, a część innymi sposobami. Grupa, skąpana w lutowym słońcu wyruszyła na podbój kolejnych wzniesień. Na „pierwszy ogień” trafiło wzgórze Grodziszcze (396), gdzie trafiliśmy na starą, ale bardzo zniszczoną wieżę widokową, stylizowaną na ruiny zamku. Niestety z dawnych, drewnianych schodów nie zostało ani stopnia. Wieżę widokową zatem można było oglądać tylko od spodu. Może jakiś prastary von Magnis kiedyś odtworzy ten zabytek?

Po krótkim postoju przy ruinach wieży zeszliśmy leśną ścieżką w dół, w kierunku wciąż widocznej linii kolejowej. Tuż obok niej skręt w prawo, w drogę wiodącą w kierunku leśniczówki w Bożkowie (też od Magnisów). Po drodze minęliśmy całkiem dobrze utrzymany staw, wokół którego rosły przepiękne, ogromne dęby (to też sprawka rodu von Magnis). Tuż za leśniczówką droga poprowadziła nas zboczem Czerwonej Góry (413) i dalej, bardzo męczącą leśną drogą, wijącą się malowniczymi zakosami w kierunku wzniesienia Wesoła (492). Czy ja wiem, czy taka wesoła? Raczej Męcząca albo Sapiąca. Jak kto woli. Drogą leśną dotarliśmy do ostatnich zabudowań osiedla Zagórze w Słupcu. Po krótkiej naradzie grupa wybrała kolejne podejście na szczyt Wilkowca (598). Tu już było całkiem poważne wspinanie – wśród leśnych przecinek. Ale widok na szczycie był tego wart. Z jednej strony widać było odległy szczyt Śnieżnika, a z drugiej białą kopułę Śnieżki. Na dowód nasz fotograf, kol. Edward Lada wykonał zdjęcie.

Ze szczytu Wilkowca nie było już tak przyjemnie zejść. Liczne sugestie i wskazówki oraz mnogość przewodników przyniosły taki skutek, że zaczęliśmy schodzić całkiem poza ścieżkami, prosto w dół, przez bardzo strome zbocze. Nawet biegające wszędzie sarny zdawały się omijać to zbocze. Nie na darmo ludowa opowieść nazywa to wzniesienie „Diabelską Górą”.

Na szczęście mordercze zejście nie było bardzo długie i w końcu stanęliśmy na łące nad ulicą Kasztanową w Słupcu. Potem już całkiem łagodnie, obok starego zboru ewangelickiego dotarliśmy do przystanku autobusowego. Tu część wybrała powrót samochodem, a część postanowiła zaczekać na transport busem, podziwiając widoki na Wilkowiec i sącząc lokalny… eee… napój gazowany.

Wycieczka udała się, a wspomnienie gorącej lutowej niedzieli już zaowocowało pomysłem na kolejny wypad. Podobno ma to być sobota 1 marca i podobno na Ptasi Wierch. No, zobaczymy.

[Witold Telus, Zdjęcia: E. Lada]

2014.02.23-1

2014.02.23-2

2014.02.23-3

REKLAMA:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozwiąż równanie: *Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.