Lasówka była do niedawna jedyną miejscowością położoną w Dolinie Dzikiej Orlicy, do której można było dojechać autobusem. Wprawdzie kursował on jedynie w dni nauki szkolnej i były tylko dwa kursy dziennie, ale było to swoiste „okno na świat” dla niezmotoryzowanych mieszkańców Lasówki oraz jedyna możliwość dotarcia tutaj turystom korzystającym z transportu publicznego.
Niestety, od 7 października 2013 r. PKS Kłodzko zawiesił kursowanie autobusów na odcinku Młoty – Lasówka. Przyczyna jest prozaiczna: ekonomia. Od tego czasu, zainteresowane osoby mogą ewentualnie podjechać sobie autobusem do Młotów i następnie dreptać kilka kilometrów drogą przez las do Lasówki.
Kłodzki PKS sukcesywnie od kilku lat ogranicza kursy autobusów do peryferyjnych miejscowości naszego regionu tłumacząc ten fakt czynnikiem ekonomicznym. Zaplanowanie całodniowej wędrówki po okolicznych pasmach jest obecnie sporym wyzwaniem logistycznym.
Kilka lat temu, kiedy modernizowana była droga wzdłuż granicy (Droga Śródsudecka) i budowano nowy most przez Dziką Orlicę w Mostowicach, padały szumne zapowiedzi o rozkwicie ruchu turystycznego w tym rejonie. Przy drodze zbudowano nawet zatoki dla autobusów i ustawiono znaki przystanków. Po ośmiu latach rzeczywistość skrzeczy coraz bardziej. Do żadnej miejscowości w Dolinie Dzikiej Orlicy nie można aktualnie dotrzeć transportem publicznym. Przystanki w Lasówce i Mostowicach owszem są wykorzystywane, ale tylko w sezonie letnim i to przez Czechów. Nasi sąsiedzi bowiem, od końca maja do końca września w soboty, niedziele i święta, uruchamiają kursy cyklobusów czyli autobusów z przyczepką do przewozu rowerów.
Tym oto sposobem wracamy do XVI wieku, kiedy to granica między hrabstwem a Koroną Czeską prowadziła szczytami Gór Bystrzyckich. Już od dawna mieszkańcy Niemojowa, Mostowic czy Lasówki chodzą po zakupy na drugą stronę granicy. Ceny porównywalne, do sklepu „rzut beretem”, a i autobusy tam jeżdżą…