Przyszedł wreszcie długo oczekiwany 11 września 2016 r. i niemal 60-osobowa grupa turystów z Nowej Rudy, Kłodzka, Szklar Ząbkowickich, Wrocławia i Polanicy Zdroju pod kierunkiem Honorowego Przodownika Turystyki Górskiej, kol. Czesława Dominasa oraz Aspiranta Przodownickiego, kol. Witolda Telusa ruszyła na podbój najwyższego szczytu Sudetów.
Na dolną stację wyciągu krzesełkowego na Kopę dowiózł nas niezawodny, wygodny i szybki „Smilebus” z firmy Pana Pawła Gorczycy. Czas idealny, kiedy bowiem dotarliśmy do wyciągu niemal natychmiast obsługa uruchomiła maszyny i otwarła okienko kasowe. Sprawnie rozdane bilety pozwoliły wsiąść w krzesełka już przed 9:00. Wyjątkowo piękna pogoda i słaby wietrzyk pozwoliły rozkoszować się niemal 16-minutową przejażdżką. A w dole… leniwie pełznące potoki, tu i ówdzie wyzierające maślaki oraz niebiesko-czerwone kompozycje borówek.
Na Kopie (1377 m n.p.m.) szybka odprawa i wymarsz do „Śląskiego Domu”. To aktualnie ostatni punkt higieniczno-gastronomiczny po polskiej stronie przed Śnieżką. Przerwa na kawę i śniadanie i już o 10:00 start na szlak. Na szczyt Królowej Sudetów, Śnieżki (1602 m n.p.m.) wspinaliśmy się – o dziwo – przepisowe 30 minut. Na szczycie niemal bezwietrznie. Czyżby trafił się nam jeden ze „statystycznych” pięciu takich dni w roku? Trochę jednak smutny widok zamkniętych drzwi schroniska nie pozwolił na dłuższy postój na szczycie. Kilkoro z nas ciekawość zawiodła na stronę czeską do małego bufetu. Podziwu godna jest postawa obsługi, która pomimo skromnych warunków lokalowych próbuje zapewnić turystom minimum gastronomiczne.
Niepocieszeni zamkniętym schroniskiem ruszyliśmy w dół w kierunku Czarnej Kopy (1407 m n.p.m.) i dalej w kierunku Grzbietu Kowarskiego. Przed Grzbietem wizyta w klimatycznej „Jelence”, schronisku i restauracji po czeskiej stronie (ale tak blisko granicy, że właściwie jest to lokal międzynarodowy). Obsługa płynnie mówiła po czesku, polsku i niemiecku, a i różnorodność walut nie była większym problemem. Przyszła pora na posiłki i napoje, a także okolicznościową uroczystość wręczenia odznak „Zdobywcy Głównego Szlaku Sudeckiego” w stopniach brązowym i srebrnym. Zdobywcom gratulujemy i życzymy wytrwałości w zdobyciu stopnia złotego.
Z gościnnej „Jelenki” w dół na Sowią Przełęcz (1164 m n.p.m) i dalej, w górę szlakiem niebieskim na punkt widokowy „Skalny Stół” (1281 m n.p.m). Urocze widoki na miejscowości Kotliny Jeleniogórskiej oraz ostatni rzut oka na Śnieżkę. A potem pomiędzy coraz okazalszą kosodrzewiną, klucząc wśród martwego lasu i tysięcy kamieni i opanowując drżące kolana na stromym zejściu z Czoła (1276 m n.p.m) dotarliśmy wreszcie na Przełęcz Okraj (1046 m n.p.m.). Małe schronisko, a więc mały postój i popas. A na koniec szlakiem niebieskim, wzdłuż drogi (trochę lasem), potem żółtym i zielonym do Rozdroża Kowarskiego (787 m n.p.m.), ostatniego punktu gdzie wolno jeszcze wjeżdżać dużym autokarom i pożegnanie z Karkonoszami.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za dyscyplinę, wyrozumiałość, humor i wytrwałość. Prowadzącym gratuluję zdrowia i żelaznych nerwów.
A wszystkich zapraszam do wstąpienia w szeregi naszego Koła (jeśli z jakichś niezrozumiałych powodów jeszcze tego nie zrobili) i wędrowania z nami na kolejnych wycieczkach. No i „zarażania” pasją górską kogo się da i gdzie się da. Nie od dziś bowiem wiadomo, że ludzie dzielą się na tych co chodzą po górach i tych, którym nie można tego wytłumaczyć.
[Autor: Witold Telus; www.kolo-nowaruda.klodzko.pttk.pl]