Na koniu srokatym po paproci kwiat
Magiczna noc świętojańska splata w sobie cząstki prastarego obyczaju Nocy Sobótkowej i chrześcijańskiej wigilii św. Jana. Na tę jedną noc dozwolone jest (prawie) wszystko, a zaszyte w ciągu całego roku w leśnych ostępach prasłowiańskie moce na chwilę wracają pomiędzy rozbawionych biesiadników. Nowa Ruda ma swoje magiczne miejsce, Górę świętej Anny, gdzie od lat obchodzono to prastare święto, rozpalając skromne ognisko i racząc się niedrogim trunkiem. Niejedna para tam właśnie się odnalazła i po dziś dzień jest razem…
Noworudzkie Koło PTTK imieniem „Gwarków Noworudzkich”, słynące już ze wspierania lokalnych inicjatyw turystyczno-kulturalnych postanowiło zająć się „problemem” nieco bardziej serio i zaprosiło do współpracy profesjonalne siły kulturotwórcze. Wespół w zespół przybył Zespół – Pieśni i Tańca „Nowa Ruda”, który przygotował choreografię i układy taneczne, a także opracował okolicznościowe pieśni sobótkowe. Wsparcia kwiatowo-wokalno-odzieżowego udzieliły członkinie Kół Gospodyń Wiejskich „Woliborzanki” z Woliborza i „Włodziczanki” z Włodowic. Właściciele ośrodka turystyki jeździeckiej „Overo” z Góry świętej Anny, państwo Kobakowie przyjęli na siebie rolę gospodarzy terenu i zapewnili nam piękne ognisko, klimatyczny lokal w postaci super-wiaty z nagłośnieniem, oświetleniem i przebogatym zapleczem gastronomicznym. A przy okazji dodatkowe atrakcje z pogranicza muzyki country i tańca kowbojskiego. Przyroda zebrała się w sobie i zapewniła przesympatyczną, ciepłą noc z pełnią i perygeum Księżyca (co samo w sobie jest ogromnie rzadkim zjawiskiem, a już zbieg takich zjawisk w Noc Świętojańską to doprawdy szansa jedna na całe życie). Mając tak wspaniałych sprzymierzeńców oraz kierownictwo w osobach kol. Eli Biskiewicz (prezes Koła) i kol. Czesława Dominasa (rola nieodgadniona, ale niewątpliwie ogromnej wagi – może dyrektor wykonawczy?) nasza nowatorska impreza była po prostu skazana na sukces. Spotkaliśmy się wszyscy na noworudzkim rynku o godzinie 18:00, gdzie do zespołów folklorystycznych dołączyli licznie mieszkańcy miasta i gminy Nowa Ruda a także goście z KCT Broumov, w ramach polsko-czeskiej współpracy turystycznej z naszym noworudzkim Kołem PTTK. Jak się później okazało wśród gości pojawił się arcymiły Serb Marko i jeszcze sympatyczniejsza Słowaczka Ana. Zrobiło się zatem zupełnie światowe towarzystwo.
Prawie punktualnie o 18:00 taneczny korowód ruszył ulicą Podjazdową a potem Piastów w kierunku placu Grunwaldzkiego, gdzie doszło do zmasowanego oblężenia mostu nad Włodzicą. Trudno się dziwić – mnóstwo ludzi chciało choć na chwilę zobaczyć i posłuchać taneczno-wokalnych popisów dziewcząt i chłopców z Zespołu Pieśni i Tańca „Nowa Ruda”. Po występie głos i miejsce na moście zabrały panie z Kół Gospodyń Wiejskich, aby przy profesjonalnym akompaniamencie ludowych zaśpiewów rzucić przepiękne wianki na fale Włodzicy. A było na co popatrzeć! Kolorowe kwiaty i soczyście zielone igły majestatycznie opuściły miejsce zabawy, aby popłynąć ku nieznanemu przeznaczeniu…Śpiewając ruszyliśmy w drogę, ulicą Cmentarną, potem Jeziorną, przez Osiedle Piastowskie, Teatralną, Sportową do mostu na ulicy Martwej. Jakież było nasze zdziwienie, gdy stojąc na moście zobaczyliśmy znowu nasze wianki! Prawdziwa magia (choć złośliwi twierdzili, że to robota pani prezes, która na ten jeden wieczór zyskuje władzę nad czasem i przestrzenią). Poruszeni zjawiskiem rozpoczęliśmy mozolną wspinaczkę przez ul. Martwą, potem Kościelną w kierunku „zielonego mostu”, który zawdzięcza swoją nazwę charakterystycznej niebieskiej barwie, która przy bliskim poznaniu okazuje się być barwą szarą. Taka magia. Na trasie nasz Tajemniczy Przewodnik (kol. Czesław Dominas) pokazał nam kilka punktów widokowych na Nową Rudę i okolice, w tym widoki na Góry Sowie, Stołowe, Bystrzyckie, Orlickie a nawet Masyw Śnieżnika. Był nawet punkt, z którego zobaczyliśmy Karkonosze! Wspinaliśmy się wiedzeni szlakiem dla turystów konnych, co (jak się później okazało) miało swój ciekawy kontekst. I wcale nie chodziło tu o robienie nas w konia. Niektórzy na nogach, inni „na kole”, a jeszcze inny jakimś tajemniczym środkiem transportu (miotły?) dotarli szczęśliwie na szczyt Góry świętej Anny, gdzie czekała na nas główna część sportowo-gastronomiczno-kulturalna. Dość wspomnieć oryginalne „dyscypliny” takie, jak: rzut beretem, bieg z jajkiem, skoki w workach, wygibasy pod liną. Wszystko pod czujnym okiem kol. Basi Stoińskiej i jej tajemniczej koleżanki. Nieopodal kol. Czesław Dominas prowadził konkursy logiczno-matrymonialne z cyklu „kto z kim”. W środku wiaty Pani Prezes próbowała ogarnąć towarzystwo i wprowadzić nieco porządku w rozbawiony tłum, ale jak wiadomo Sobótka ma swoje prawa i trzeba się z nimi pogodzić. I tak się stało. Do późnej nocy bawiliśmy się przy muzyce country, zaśpiewach i tańcach folk oraz hicie wieczoru w osobistym wykonaniu Naczelnego Szeryfa Góry Anny, pana Stefana Kobaka (z akordeonem w ręku). Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że koń srokaty zapadł głęboko w nasze uszy i serca. I pogalopuje z nami nocą do Nowej Rudy. Niestety każda zabawa ma kiedyś swój koniec, a zatem po północy trzeba było dać ognia i odpalić pochodnie. I tak właśnie pochód pochodni w wieczór pogodny nieśpiesznie podążył ku centrum miasta, hucznie wiwatując na cześć pana Czesława (gromko gratulując Mu wyrazów uznania, nadesłanych przez Burmistrza i Radę Miasta Nowa Ruda) oraz Pani Prezes (wybaczcie mieszkańcy Starej Osady). Do fontanny na Rynku przybyliśmy precyzyjnie o godzinie 00:30, aby tryskająca spod figury świętego Jana woda zagasiła pochodnie. I tak oto święty Jan zakończył to, co święta Anna zaczęła. Amen.
[Witold Telus]
Dziękujemy Zespołowi Pieśni i Tańca „Nowa Ruda”, połączonym siłom Kół Gospodyń Wiejskich z Woliborza oraz Włodowic, Państwu Kobakom oraz wszystkim osobom, które były zaangażowane w bezpośrednią organizację tego wydarzenia. Mamy nadzieję, że nasza impreza spotkała się z życzliwym przyjęciem i wejdzie do cyklicznego kalendarza wydarzeń odbywających się w Nowej Rudzie.