Sezon zdobywania „Tysięczników” rozpoczęty! 8 lipca zgodnie z planem ruszyliśmy z Jodłowa po kolejne 5 „szczytowań”. Początek nie był obiecujący, ponieważ przywitał nas deszcz, ale dzięki naszym „szamankom” po piętnastu minutach przestało kapać z nieba. Trochę się zastanawiałem, czy to czasami nie sprawka jakiegoś zaprzyjaźnionego z Masywem Śnieżnika zazdrosnego duszka.
Pierwsza naszym łupem padła Wysoczka (1185 m n.p.m.). Po krótkim odpoczynku oraz drugim śniadaniu ruszyliśmy niebieskim szlakiem na Mały Śnieżnik (1326 m n.p.m.). Tu musieliśmy trochę „pokrzaczować”, bo prowadzącemu pokićkały się ścieżki. Summa summarum odnaleziony i zdobyty. Dalsze plany wiodły na Goworek (1319 m n.p.m.). Ten szczyt odnaleziony bez najmniejszego kłopotu, choć trochę trzeba było przedzierać się przez jagodziny. Czwartym szczytem tego dnia był Puchacz (1190 m n.p.m.).
Rozleniwieni dość długim zejściem z Goworka musieliśmy intensywnie wspiąć się z Przełęczy Puchacza na jego szczyt. Poszło całkiem nieźle. Tutaj również musieliśmy chwilę poszukać tabliczki z oznaczeniem szczytu, ponieważ drugim celem było jej wymienienie na nową. Yes, yes, yes…udało się – tabliczka wymieniona. Po uwiecznieniu tego faktu na zdjęciach ruszyliśmy po nasz ostatni tego dnia „Tysięcznik” – Trójmorski Wierch (1145 m n.p.m.). Trasa – pestka. Tutaj dłuższa przerwa na odpoczynek i zjedzenie ostatnich kanapek. Jeszcze tylko pamiątkowa fotka i schodzimy przez źródła Nysy Kłodzkiej do Jodłowa.
Reasumując: 16 km w nogach, około 700 m przewyższenia, 21 pkt GOT, lekkie zmęczenie i najważniejsze: 5 TYSIĘCZNIKÓW do kolekcji.
Zapraszam na kolejne wyprawy po Tysięczniki we wrześniu i listopadzie.
[Tekst i Foto K. Kaszuba]