Góry Bystrzyckie: dwa koła na zamku, czyli rajd po angielsku

2013.05.19-0419 maja 2013 r., w niedzielę połączone siły Koła PTTK z Nowej Rudy i Koła PTTK z Kłodzka, wsparte gośćmi z Wrocławia wyruszyły na szlaki Gór Bystrzyckich.

Do Domaszkowa przyjechaliśmy pociągiem. Z klimatycznej stacyjki powędrowaliśmy drogą ku widocznym już w pobliżu wzniesieniom Gór Bystrzyckich, gdzie pośród lasu i skał krył się tajemniczy Zamek Szczerba. Trzeba przyznać, że organizacyjnie grupa była znakomicie przygotowana. Stanowisko Menedżera Grupy objęła kol. Klaudia Głodek, rolę Dyrektora Wykonawczego objął kol. Czesław Dominas, Dział Marketingu objął jak zwykle kol. Edward Lada.

Na samym zamku odbyło się pierwsze robocze posiedzenie Komisji Do Spraw Rycerzy Bez Głowy i Innych Zjaw. Z braku zjaw zdecydowano posłać na zamek grupę wolontariuszy. Niestety nic nie straszyło, no chyba, że można tu zaliczyć wszechobecne chaszcze albo pojawiające się znienacka przepastne schody zamkowe. Uczestnicy zgodnie uznali, że wejście główne jest zbyt oklepane i zwiedzili zamek korzystając z wejścia bocznego. Jak się później okazało – chodzenie na łatwiznę zdecydowanie nie jest naszym celem.

Zamek Szczerba został czule pożegnany, ponieważ przed nami czekały kolejne atrakcje, w tym „wariant angielski”. Wejście po angielsku, czyli tyłkiem po zielsku. Towarzyszący wyprawie pies też nie był w stanie zrozumieć czego my tak ciągle szukamy w tej trawie. Kierownik uparcie szukał jakiejś jamy, my zaś szukaliśmy ginącego wśród bujnej zieleni niebieskiego szlaku. Ostatecznie wszyscy znaleźliśmy i jedno i drugie. Pora zatem było poszukać smoka w Solnej Jamie. Smoka niestety nie było, pojawiła się za to ćma. Soli oczywiście nie było. Stąd zresztą nazwa jaskini – Solna Jama. Logiczne, prawda? Ale kto był, ten wie, o co z tą solą chodziło.

Trasa z Solnej Jamy do wsi Różanka była zdecydowanie zbyt mało widowiskowa, więc pomni wielorajdowej tradycji postanowiliśmy wybrać nowatorski wariant szlaku, nie oznaczony nawet na mapie. Poza tym wiadomo, że prawdziwy turysta nie szuka szlaku, bo to szlak ma znaleźć turystę. Niebieskie znaczki zrozumiały aluzję i grzecznie odnalazły nas niedaleko kościoła w Różance. Polecam zresztą tę klimatyczną wieś – tam wszystko jest zdobione różami.

Z Różanki czekał nas jeszcze dość intensywny marszobieg do Międzylesia. Oczywiście po pas w zielsku. Podobno tak było łatwiej. Niewątpliwie na niesamowity wzrost naszych możliwości sportowych wpłynęła wiadomość, że pociąg odjeżdża za godzinę, a my wciąż w… zielsku.

Na stację w Międzylesiu niektórzy wręcz dobiegali, ale na szczęście wszyscy cało i zdrowo zajęli miejsca w pociągu relacji Pardubice-Kłodzko.

Zdecydowanie – było warto się zmęczyć. Nasze stęsknione oczy badały odległe szczyty Gór Złotych i Masywu Śnieżnika – to pytanie zadawali sobie chyba wszyscy: kiedy wejdziemy na Śnieżnik? Był przecież tak blisko…

2013.05.19-01

3013.05.19-02

2013.05.19-03

2013.05.19-04

2013.05.19-05

REKLAMA:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozwiąż równanie: *Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.